Wczytywanie...

Aktualności

Akcja odbyła się w Kozienicach po raz drugi i miała zwrócić uwagę na problem zanieczyszczeń powietrza i ich wpływ na nasze zdrowie – tym razem nie układu oddechowego a układu krążenia.

Podczas jednodniowej akcji przebadano 40 osób, w śr. wieku 66 lat. W tej grupie osoby najczęściej leczyły się z powodu nadciśnienia tętniczego (50%), 37,5% mieszkańców paliło papierosy a u 3% wcześniej wystąpił udar mózgu. Rozpoznaną wcześniej chorobę wieńcową miało tylko 13% badanych. W trakcie badań aż u 50% osób stwierdzono średni lub duży stopień zmniejszenia wydolności tętnic. Ponadto u 72% badanych stwierdzono średni lub duży stopień zmniejszenia aktywności elektrycznej w co najmniej 1 obszarze mięśnia sercowego. Oznacza to, że zdecydowana większość osób, u których stwierdzano zaburzenia, nie wiedziała o istnieniu nieprawidłowości, czyli nie była odpowiednio leczona.

W aspekcie wpływu zanieczyszczeń powietrza i znanym wpływie na zwiększoną zachorowalność na nadciśnienie tętnicze (NT), w badanej grupie NT było leczone u 50% badanych. W populacji ogólnej, mimo iż NT występuje u ok. 60% osób, jedynie połowa z nich wie o obecności choroby i jest leczona. Można więc założyć, że w badanej grupie częstość nadciśnienia tętniczego jest wyższa, niż w całej populacji Polski. Poza tym wysoki odsetek niemych (bezobjawowych) zmian EKG, sugerujących obecność choroby wieńcowej, może wynikać z subklinicznego uszkodzenia śródbłonka naczyniowego i progresji zmian miażdżycowych w tętnicach wieńcowych. Nie można wykluczyć tu istotnego wpływu pyłów PM2.5, PM10 działających w sposób bezpośredni na blaszkę miażdżycową oraz pośredni przez uszkodzenia indukowane podwyższonymi wartościami ciśnienia tętniczego

– wyjaśnia dr Adam Stańczyk, specjalista chorób wewnętrznych i hipertensjolog z Wojskowego Instytutu Medycznego.

Mieszkańcy oddychający zatrutym powietrzem często nie są świadomi, że coś im dolega, dopóki sytuacja z ich zdrowiem nie pogorszy się na tyle, że nie mogą normalnie funkcjonować. Wtedy jest już jednak za późno na profilaktykę, pozostaje leczenie – w wielu przypadkach do końca życia. O wpływie zanieczyszczeń powietrza na zdrowie mówi się coraz więcej, lecz problem pozostaje nierozwiązany. Każdego roku w Polsce ponad 40 tysięcy ludzi umiera z powodu oddychania trującymi substancjami znajdującymi się w powietrzu.

Cząsteczki zanieczyszczeń powietrza są tak małe, że nie jesteśmy w stanie ich zobaczyć gołym okiem, są wielokrotnie mniejsze, niż średnica ludzkiego włosa. Mimo, że teoretycznie „widać” smog to nawet w pozornie piękny, słoneczny dzień wskaźniki zanieczyszczeń mogą być wysokie i szkodzić naszemu zdrowiu na wiele sposobów – począwszy od chorób układu krążenia i oddechowego, przez alergie, uszkodzenia układu nerwowego czy – w dłuższej perspektywie – nowotwory. Szczególnie narażone są osoby starsze, chore, kobiety w ciąży i dzieci. Walka z zanieczyszczeniem powietrza musi być priorytetem. Tymczasem należy zawsze sprawdzać aktualny stan zanieczyszczeń oraz jego prognozy na kolejne dni

– mówi Weronika Michalak z organizacji HEAL Polska.
Jest to szczególnie ważne w miejscowościach takich jak Kozienice, gdzie na stałe funkcjonuje elektrownia węglowa. W 2016 r., jeszcze przed uruchomieniem bloku 11, eksperci badający wpływ zanieczyszczeń na zdrowie oszacowali, że emisje z elektrowni Kozienice powodują rocznie około 320 przypadków przewlekłego zapalenia oskrzeli, 14 140 ataków astmy u dzieci, 660 przypadków hospitalizacji, 186 000 straconych dni pracy i 650 przedwczesnych zgonów co plasuje ją na 3 miejscu wśród największych trucicieli w Europie. Koszty zdrowotne funkcjonowania tej elektrowni szacuje się na około (920 mln Euro) choć mogą sięgać nawet (1,77 mld Euro). Nadzieję na poprawę sytuacji dawał plan wyłączania najstarszych bloków elektrowni począwszy od roku 2016. Niestety spółka Enea z niezrozumiałych przyczyn postanowiła przesunąć tą datę na rok 2029.

Wyniki badań są alarmujące. Trzeba jasno powiedzieć, że za zły stan środowiska oraz kryzys klimatyczny i ich groźne skutki dla zdrowia odpowiada nie tylko niska emisja, ale również w dużej mierze energetyka węglowa. Enea powinna czuć się moralnie zobowiązana do pomocy w rozwiązaniu problemu, gdyż jest istotnym emitentem zanieczyszczeń i gazów cieplarnianych. Równocześnie posiada odpowiednie możliwości prawne, środki finansowe i wiedzę techniczną, by pilnie wyłączyć stare bloki węglowe i zastąpić je inwestycjami w czystą energię. Pamiętajmy, że decyzję środowiskową na realizację nowego bloku 11 wydano w oparciu o analizę wariantową przewidującą wygaszenie starych bloków o mocy 200 MW od 2016 roku. Czyżby Enea już o tym zapomniała?

– komentuje Robert Wawręty z Towarzystwa na rzecz Ziemi.
Kontakt:
Robert Wawręty, Towarzystwo na rzecz Ziemi